środa, 25 sierpnia 2021

Od praktykanta do Kontraktora czyli jak wygrać życie.

 

    Zaczynamy nowy cykl, mający przybliżyć archetypy i postacie które spotykamy w naszej Korporacji oraz pokazać przez rybie oko kamery i optykę nowych czasów ludzkie sprawy i historie. Oto wywiad z panem - nazwijmy go X,  typowym Kontraktorem naszej Korporacji, człowiekiem spełnienia i sukcesu dzięki karierze w naszej firmie.

fantazyjny_milton: Opowiedz nam jak to się stało, że dołączyłeś do SoftSystem?

   Pewnego pięknego wiosennego dnia, jeszcze podczas studiów na polibudzie na 3 roku, gdzieś pomiędzy kolejną imprezą, meczem w CS-a a wykładem z ... czegoś tam, zapisaliśmy się na praktyki organizowane przez firmę dla studentów PRZ.    Spędziliśmy intrygujący, upalny, wakacyjny miesiąc w trzysta a, próbując zrozumieć tajniki interfejsu HIS i przesyłanych nim mesydży, tworząc do nich edytor w - takie to były czasy - C++, MFC, Win32Api używając legendarnego VS 6. Do dziś pamiętam niesamowitego porannego kaca, smak kanapek odgrzewanych w mikrofali, aromat firmowej kawy zgrzytającej fusami w zębach i błogosławieństwo posiadania klimatyzacji. A także niesamowitą ciszę i ład w firmowym budynku, co kompletnie kontrastowało z anarchistyczną  atmosferą akademika. 

    W wakacje przed ostatnim, 5 rokiem studiów spotkałem na dworcu PKP w Rzeszowie kolegę z którym byłem na praktykach, który rzucił news: "Pracuję w SoftSystemie w Farmacji !" Zachęcił do spróbowania swych sił kreśląc wizję złotej góry z diamentami i posypką , złożyliśmy więc większą grupą CV u pani Basi. Minęło kilka jesiennych miesięcy i ... telefon. Zapraszamy na egzamin ! 

    Doskonale pamiętam nerwową atmosferę porównywalną z egzaminem z Analizy Matematycznej i słynne zadanie z wypełnieniem tablicy w "ślimaka". Gdy emocje już opadły  - jak ten słynny kurz w piosence Perfectu - ogłoszono wyniki egzaminu i zaproszono najlepszą grupkę na rozmowę kwalifikacyjną. Siedzimy więc na recepcji, czekając na swoją kolej i udając porządnych młodych ludzi z ambicjami - aż w końcu zapraszają mnie! Wchodzę do sali , tam siedzą ( wówczas nieznani ) Pwol, Skrobi i Gsowa i mówią do mnie: "Zapraszamy na statek - służbowo!" I śmiech ! No to musiało być z górki. 

    Z około 10 osób - potrzebowano 3 do Farmacji. Ale potrzebna była jeszcze jedna osoba do enigmatycznego zespołu testowania automatycznego. "Pisze się takie skrypty w czymś podobnym do javascriptu, bardzo proste, dasz sobie radę"Skrobi przedstawił ofertę nie do odrzucenia, czy ktoś był przeciw? Nie widziałem. Klamka zapadła, cyrograf podpisany, krew upuszczona a fajka pokoju zakopana razem z toporem.

    I tak skończyło się piękne studenckie nic-nierobienie i zostałem Kontraktorem, przez duże Ka bo po polsku, jednocześnie wkraczając w dorosłość w iście kapitalistycznym stylu - zakładając działalność gospodarczą.

Mów mi Rockefeller !  

    Dziedzic uścisnął dłoń i snuł wizję zmniejszania vatu przez korzystne inwestycje uposażenia, pani Basia zasypała papierologią, urząd miasta, zus, gus i skarbówka wgniotły w ziemię biurokracją. Ale stało się - ogoliłem się, okąpałem, odziałem w czyste przyodziewki, wkroczyłem drżąco do sali trzysta i usiadłem przed monitorem. 

f_m: Studiowałeś Informatykę. Co Ci się spodobało w testowaniu? Dlaczego wybrałeś taką ścieżkę kariery?

    Czysty przypadek, równie dobrze mogłem jak spora część kolegów i koleżanek którzy egzaminowali się później , trafić do Genetyki. Albo do Instrumentów obecnie DMI. Albo do Patologii. Albo do każdej innej firmy która wówczas zajmowała się branżą IT. O testowaniu nie miałem generalnie zielonego pojęcia. Ani o skryptach do pisania testów automatycznych. Byłem zielony niczym preria po wiosennym deszczu i równie niezmiernie pusty.  

f_m: Swoją przygodę z naszą firmą rozpocząłeś na stanowisku Programisty Testów Automatycznych. Jak później wyglądała ścieżka Twojej kariery w firmie?

    Spędziłem niezapomniane lata w AT, poznając Radiologię, Farmację i Genetykę od tej ładniejszej funkcjonalnej strony, poznawałem też metodyki i tajniki kodowania testcasów automatycznych, scenariuszy unit testowych,  współpracy firmowej,  szlifowałem angielski na niezapomnianych lekcjach i ogarniałem  się w organizacji pracy. Z czasem na znaczeniu zaczęła zyskiwać Genetyka, która dojrzewała do tego żeby iść w końcu "lajw". I nagle ogłoszono odgórny pobór na programistów do Genetyki. Niczym branka do carskiego wojska sprawdzono uzębienie, czy nie głuchy i nie przygłup i zakomenderowano - na górę ! do Genetyki i do Faraona ! Marsz ! 

    I tak wraz z częścią zespołu AT a także Farmacji, zanurzyliśmy się w prawdziwym Rowie Mariańskim czyli programowaniu poważnego systemu w nowej technologii, a C# i Java to wówczas było prawdziwe novum. Ze spraw typowo służbowych, zajmowałem się łataniem bugów w Genetyce przy okazji wprowadzając nowe - czyli tym co robili praktycznie wszyscy dookoła, notorycznie narzekając "kto to tak zj****ł".   

f_m: Czym dokładnie zajmujesz się obecnie na swoim stanowisku? Jak wygląda Twój typowy dzień pracy?

    Nadal zajmuję się łataniem bugów w Genetyce przy okazji wprowadzając nowe. Przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło. Dzień zaczynam od kubka aromatycznej, porannej kawy z pianką w kształcie dolara, po czym rzucam się w wir niesamowitych i atrakcyjnych wyzwań przygotowanych przez klienta który nie tyle chce co wręcz łaknie iść "lajw" z naszym systemem. Z marszu kompiluję 4.1.x, rzutem oka ogarniam spisane dobrym językiem wymagania funkcjonalne,  gibkim ruchem palca poprawiam tego małego ifa który źle działa, podziwiając piękny, standaryzowany, samokomentujący się kod, wytestowany tak że nikt nie wie skąd ten zepsuty mały if. Procesuję  wszystko zgodnie z procedurami i wesoło dokumentuję swą pracę.  Po czym syty sukcesu wracam  do inwestowania uposażenia na giełdzie surowców, tudzież innych kokosów.  

f_m: Co sprawia Ci największą satysfakcję w pracy?

    Moment w którym po skompilowaniu 4.1.x podnosi się środowisko w weblogicu, i eclipse wpina się debugiem zatrzymując na trafnie ustawionym breakpoincie, to prawdziwa ekstaza nerwowa. Młodszych Kontraktorów, nieprzywykłych do takich bodźców może to skołować to tego stopnia że w panice potrafią zbiec w krzaki.

f_m: Jakie są Twoje zainteresowania poza pracą?

Nie rozumiem, co to znaczy "poza pracą" ? Chodzi o sen ?

f_m: Jak wyobrażasz sobie dalszą karierę w naszej firmie?

Sky is the limit ! 

f_m: Dlaczego poleciłbyś pracę w SoftSystem? 

    Byłem świadkiem wielkiego upadku Dżenzajma, podziału czyli schizmy na Majo, Jumisia i Odersy, odejścia Faraona, posadzenia ziemniaka w doniczce, cięcia biurka na pół i cieknącego sufitu. Widziałem od środka piwnice Dziedzica pełne słoików marynowanych maślaków, inwestygowałem taski gdy "baba leżała i czekała na stole operacyjnym", biesiadowałem w SPA i plażowałem na Florydzie. Pytałem co masz w bułce, odbierałem podwyżki słysząc przyjacielskie - "Tylko cyt!", tkwiłem resztką sił o 3 nad ranem przy komputerze pisząc "Investigation in progress" i jadałem softbułki. 

Wszystko to odejdzie w niepamięć jak łzy na deszczu. 

I każdemu kto chciałby przeżyć choć cząstkę takiej historii, polecam ! Reszta niech idzie w krzaki. 

f_m: Dziękuję za wywiad. 

Wzajemnie. I zapraszam do złożenia CV ! Nie warto przegapić takiej okazji.