środa, 13 marca 2013

Wielki Synod Czwartkowy

Fragmenty przekładu Zwojów Dantejskich, znalezionych przez angielską ekspedycję naukową w ruinach Babilonu:

"... zwołano zatem poprzez wydaną bullę Wielki Synod Czwartkowy, na który zawezwano wszystkich znakomitych kardynałów, biskupów i hierarchów, aby radzili nad problemami trapiącymi SoftKontraktorów i pokusami, na jakie owe heretyckie belzebuby spod znaku "Krzaka" tychże narażają. Przybyli zatem wszyscy wielcy kardynałowie, włączając w to kard. Performansa, kard. Isofixa oraz samego wielkiego rektora Collegium Systemum. Przybyli również przedstawiciele infułaci trzech największych zakonów, to jest zakonu św. Jumisia Płaczliwego, św. Dżenopa Obiecującego oraz św. Maja Zwycięskiego, niosąc przed sobą relikwie, to jest odpowiednio: łzę uronioną nad grobem św. Ajoły, różę pustyni znalezioną przy pustelni św. Dżenopa pod Aleksandrią oraz zwiędły wieniec laurowy, w którym św. Maj pokonał smoka ...
[brak tekstu]
... tłum wielki zgromadził się na placu przed katedrą, oczekując na wieści z synodu, a było tego czterdzieści tysięcy samych programistów, testerów i architektów, nie licząc kobiet i dzieci ...
[brak tekstu]
... wielki tumult się sprawił za sprawą postulatu "Qualitas or Quantitas", co oznacza "Jakość czy Ilość". I gdy kardynałowie w swarze wielkiej wszelakie argumenty podnosili na korzyść jednej lub drugiej sprawy dysputę wiekopomną czyniąc, drzwi do sali otwarły się niespodziewanie i wkroczył czarnoskóry człowiek. W jednej chwili sala gwarna w milczącą sie zmieniła, gdyż wszyscy uznali że oto przepowiednia o czarnoskórym na tronie się wypełnia właśnie, i apokalipsa nadciąga. Był to jednak nie kardynał żaden, a zwykły lokaj, zwany Pięstaszkiem, ktoren przyszedł z tacą aby pozbierać sztućce, talerze i inne naczynia. Jednakowoż kard. Isofix, strwożony owym gościem którenże tak nagle wtargnął do sali, potknął się swym purpurowym trzewikiem o laskę infułacką i bukłak wina szlachetnego gatunku Lubeniasis zrzucił do pieca. Ów to bukłak, zaraz płomieniem pochłonięty, dym z komina różowy wypuścił. Widząc to, że takowy właśnie dym z komina nad katedrą się unosi, tłum zgromadzony począł z rozpaczy szaty rwać, tarzać się w pyle i zawodzić psalmy żałobne, wróżąc sobie rychłą zagładę. Co rozumniejsi poczęli pilnie wertować Softdeva, aby tam wśród prastarych Fr-ów wiedzę jakową o tych znakach na niebie wydobyć ... "

Komentarz historyka: W tym czasie kontraktorzy na wschodzie mieli już swoją Cerkiew, swojego Patriarchę i robili co chcieli, nie zwracając uwagi na dekrety wydawane przez wspólnoty zachodnie.       

sobota, 9 marca 2013

Cykle natury

Cyklicznie i regularnie,  niczym fazy księżyca, co cztery tygodnie przychodzi w  życiu naszej ISOfirmy pora zwana porą Akseptansa. Jest to czas potu, krwi i ofiar dla każdego SoftKontraktora. Poprzedza ją zjawisko zwane Tsunami Komitowania, czyli masowe oddawanie przez wszystkich ( łącznie z naszymi "dear druzja" kolegami ze wschodu ) zmian na trunku, bez ładu i składu, kompiluje się czy nie - aby tylko zdążyć przed przesileniem w kalendarzu KodKomplita. Wówczas, gdy nadejdzie ta chwila, i wielki kapłan dokona obrzędu Branchowania, ( naturalnie wcześniej musi powstać kompilujący się build, co niesie za sobą dodatkowe ceremoniały, na tyle jednak prozaiczne że nie wspomina się o nich  ) zaczyna się właśnie pora Akseptansa. Trwa ona ok. tygodnia, a jak to wygląda w praktyce, najlepiej ukaże mała animacja poglądowa, pokazująca pana X, który o poranku w porze Akseptansa spokojnie wkracza do pokoju trzysta, aby jak zwykle sprawdzić pocztę, przeglądnąć sobie taski, napić się kawy, pogawędzić z kolegami  

.........................

a tu ASAP znienacka !!!