środa, 2 lipca 2008

Inżynier da Silva

Jako osoba która otrzymała tytuł inżyniera w promocji muszę powiedzieć że mój szacunek dla Inżyniera da Silvy (zdecydowanie przez duże "I") jest jak największy. Człowiek który podważył pewien mit (który krąży w moich rodzinnych okolicach) że bit to miniaturowa biała myszka, a procesor to wielkie koło w którym biegają bity. Człowiek dla którego zmontowanie tablicy świetlnej było równie oczywiste co zamknięcie stejtmenta.
Człowiek którego lancze (oraz inne smakołyki które wyciągał ze słynnego plastikowego pudełka) przyprawiały o kompleksy nawet "Bractwo chińskiego kurczaka".
Przez ostatnie dni pracy przeżywał załamanie nerwowe - nie potrafił się odnaleźć w systemie w którym plejtowanie łorkszitów nie było pod kontrolą CoreCtg. Jednak odnalazł sens życia w pracy u podstaw: "to niedopuszczalne żeby programista nie potrafił zlutować tranzystora" mówił. A później wyruszył pokazywać studentom piękno cytogenetycznego świata.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No to prosze nie zapominac jeszcze o niezwyklej, rzadko spotykanej precyzji onego Inzyniera. Kawke to sie mu zalewalo tak, zeby "nosek myszki byl zatopiony a oczka wystawaly" (nie jakies tam pospolite 2/3 czy 3/4 kubka). A jak szedl do testera, to mowil "w dniu tym a tym, o godzinie takiej a takiej zglosiles defekt". I zastraszony tester musial sie gesto tlumaczyc... ;)

Anonimowy pisze...

Zastraszony tester? W naszym KjuEju? Niemożliwe - to musiało być bardzo dawno temu :P

talib pisze...

Jeszcze jeden detal - panu inżynierowi udało się wyhodować jedną z nielicznych roślinek która nie zwiędła w cytogenetycznym mikroklimacie. Proponuję więc mini-konkurs na nazwę dla tej roślinki.
Cytogenesia silvaris?

Anonimowy pisze...

A wiec tak co do roslinki to ja proponuje dasilvus niepospolitus.
Ale chcialbym zauwazyc wiekszy problem ktorego nikt nie porusza a mianowicie problem z maszyną, automatem(w ktorej rednacz chcialby siedziec(nie wiedziec w sumnie czemu podobno ze chlodniej jest czy cos)) teraz bez inzyniera nikt juz chyba nie pootrafi wrzucic dwojki rocznik 2007 tak by automat ja przyjal nie ta technika.
Gdy sobie przypomne jak przychodzil inzynier i mowil dajcie ta dwojke kolego ja wam zaraz wrzuce i swoim slynnym rzutem bez podkrecenia z rotacja wsteczna pozwalal spragnionym badz glodnym kolegom racyzc sie specjalami z tegoz automatu to az sie lezka w oku kreci

Krupek pisze...

No kręci się łezka w oku się kręci... Kolejna zasłużona osoba odchodzi...
Jeszcze 2 osoby i kategoria "Galeria Gwiazd" obejmie niechlubne pierwsze miejsce pod względem ilości postów...
Ctg obumiera... :-(

Co do nazwy dla roślinki to jak dla mnie to Talib już wygraleś. Nazwa perfect!

Co do Inżyniera... to obiadków, potwierdzam, nikt nie przebije. Dzień w dzień smakołyki...
Ejczelejowe werkszity do dziś straszą tych co potrzebują tam dopisać choćby linijkę :-)
No i ten zryw, hardość i wytrwałość podczas gry w piłkę...
Wszystko to bezcenne i bezpowrotnie stracone...

Kiler pisze...

Co do nazwy roślinki to sądzę, że prawidłowa nazwa powinna zawierać rodzinę z której się ona wywodzi. Tak więc prawidłowa nazwa powinna brzmieć Cannabis Ctg Silvaris.
Co do piłki to tutaj nie mogę się zgodzić z przedmówcą. Inżynier nadal gra (w przeciwieństwie do przedmówcy który wybrał donaty) i sieje postrach w oczach Adko ;)
A pamięc o nim sądzę, ze nigdy nie zginie.. bo albo on do nas jeszcze wróci, albo zabierze nas do siebie ;)

Krupek pisze...

Oj, już się poprawiam...
Chciałem napisać: "Tylko ten jego piłkarski talent wciąż niezmienny". Chociaż tyle uda się nam zachować...
A co do przedmówcy przedmówcy to on jak na razie na donatsach był tylko raz, zjadł tylko trzy i to nawet nie Boston Cream bo akurat ich nie było :) A moja forma ciągle wyśmienita. Jak przyjade to zweryfikuję Waszą...