czwartek, 27 stycznia 2011

Pożeracze

Są na tym świecie rzeczy o których nie śniło się architektom.

Każdy z nas zna takie miejsce. Przechodząc koło niego nagle uświadamiamy sobie o nullowej referencji. Gdy przystaniemy i rozpoczniemy rozmowę po kilku minutach orientujemy się że rozmowa dotyczy performensu dwóch różnych funkcji. Jeśli całą siłę woli poświęcimy by nie rozmawiać o pracy zaraz rozlegnie się telefon z informacją że nasze zmiany są niezbędne na hotfixa.
Przeklęte miejsca. Znali je już Sumerowie, odpowiadające im hieroglify znajdujemy w grobowcach Egipcjan. Wydaje się że każda cywilizacja która wykształciła biurokrację odnotowała też problem "miejsc w których rozmawia się o pracy". Miejsca te są tak przerażające że nikt nie wymyślił dla nich nazwy. Przez lata fascynowały mistyków i badaczy którzy usiłowali znaleźć dla nich miejsce w opisie Wszechświata.
Legendy tyczące się "miejsc" mają jeden element wspólny. Wszystkie wspominają o ludziach którzy biorą na siebie ciężar pożerania złej aury takich miejsc. Spotkaliśmy jednego z takich ludzi. Pan A. (prosił o nieujawnianie imienia). Na spotkanie umawiamy się w genetycznym lanczrumie. Miejsce to wybraliśmy nieprzypadkowo. Według naszych informacji pod oknem w tym pomieszczeniu znajduje się wyjątkowo potężne miejsce. Sadowimy się wygodnie z panem A. koło lodówki po przeciwnej stronie pomieszczenia i prowadzimy rozmowę. Równocześnie monitorujemy aktywność "miejsca". To fascynujące ale aktywność strefy znacznie spadła. Żadna z osób przesiadująca w strefie nie poruszyła tematu zawodowego. Żadna za wyjątkiem A. Stoczyliśmy z nim długą rozmowę na temat jakości kodu genetycznego. Wracając do siebie A. długo jescze komentował jakość tego kodu. Chwała Ci A. i wszystkim tobie podobnym za to że dbasz o spokój naszego ducha podczas odpoczynku.

1 komentarz:

fantazyjny_milton pisze...

Na zdjęciu ów enigmatyczny pan A. jak mniemam ? :D