poniedziałek, 28 czerwca 2021

Tempus fugit

 

    Uczeni mawiają, że nie wchodzi się dwa razy do tego samego bloga. I pewnie mają rację, ale też inni uczeni mawiają że rocznice należy celebrować. Pogódźmy więc te dwie tezy i niech powstanie synteza antytezy. 

    To już prawie 6 lat od ostatniego wpisu. Dużo i niedużo, niech każdy przejrzy się w lustrze, rozejrzy dookoła i sam oceni jaki to wycinek czasu. A następnie niech wybierze się do firmy i... właśnie, wyobraźmy sobie że powróciliśmy z dalekiego "hałaństwa" po 6 latach, z Antarktydy czy też innego San Escobar, gdzie siedzieliśmy odcięci od środków komunikacji kompilując w FORTRANIE na Apple II nowe workshety.

    Wysiadamy z legendarnej "szesnastki" na przystanku na Leszka Czarnego, spoglądamy na budynek ( tu już ogarnia nas palpitacja bo są dwa! a nie ma legendarnego kortu gdzie szlifowały się talenty godne Igi Świątek ) i wchodzimy do środka przez stare wejście - jedyne jakie znamy. A tu zmieniło się wszystko, wystrój wnętrza, ludzie i atmosfera. Nie ma już pani Basi w słynnym akwarium, monitorującej surowo ale matczynie sprawy administracyjne. Recepcja jest godna korporacyjnego hotelu, łazienki w TVN Style stylu, lanczrumy piękne jak katalog z IKEI. Największy szok z pewnością spotka go na pierwszym piętrze - nie ma już słynnego gabientu Wallego, teraz urzęduje tam administracja a jedynie portret "ku pamięci" przypomina o stracie. Nowy instytut przytłacza stary budyneczek, przesłania go swoim postępem i nowością, pokazując dobitnie jego ubiegłowieczność i małofirmowość. Jeśli pospacerujemy, odnajdziemy sporo znanych twarzy, jednak widać jak na dłoni zmianę pokoleniową oraz to że ubywa osób które jednoznacznie się z firmą kojarzyły będąc niejako jej symbolami. 

    Siądźmy więc do komputera i zalogujmy się. Niby genetyka ta sama, ale szybko utoniemy w gąszczu nowych technologii. Zmieniła się java, wl, .net, vstudio, projekt sporo przytył, są nowe produkty (szybko dojdziemy do wniosku że blog powinien nazywać się ctghlamolflwdxpbiognm.*), katalogi, frameworki, pojawiły się najlepsze cuda i wianki z technologicznego cyberkotła. Produkty rozrosły się też funkcjonalnie, stojąc w cuglach z najnowszymi trendami laboratoryjnymi i naukowymi, a i rozmaitym pandemiom się nie kłaniamy tylko ładujemy batchowo te wellki w instrument na akcji PCR dla testu COVID. 

    Nowy intranet z pewnością rozpali policzki od ekscytacji, liczba procedur administracyjnych i produkcyjnych spowoduje skok ciśnienia, krótki spacer po nowym budynku wzbudzi emocje godne wizyty w Kaplicy Sykstyńskiej a rzut oka na liczbę i lokalizację klientów genetyki da upust emocjom,  bo przecież już nie jesteśmy po prostu FIRMĄ - jesteśmy już globalną, certyfikowaną na rozmaite etykietki KORPORACJĄ branży IT i to z kontekstem naukowym ! A co za tym idzie - zmieniła się też organizacja  i kultura pracy, a uposażenia skoczyły i to w górę, co każdy zapewne odczuwa co miesiąc patrząc na swoje konto. 

    Zazwyczaj każdy z nas wraca do dawnych czasów z sentymentem, bo kiedyś to "wszystko było lepiej a teraz..." mawia się przy każdej okazji. Myślę jednak że ta wyprawa w przyszłość pokazała że wyszliśmy na zmianach na dobre, stojąc niczym kolos z Rodos dumnie nad sztormami wyzwań i trzęsieniami potrzeb branży medycznej IT w XXI wieku, a porzucenie ciasnej skorupy drobnofirmowej małostkowości było korzystne. 


ps.

Tylko malutka deserowa łyżeczka dziegciu w tej kadzi miodu - 4.1.x się wciąż nie kompiluje.

 Ale to chyba jest ten constans który łączy nas z przeszłością, cytując klasyka W. Młynarskiego w piosence "W Polskę idziemy" :

"Jakby nam kiedyś tego zabrakło,
Nie... nie zabraknie..."


;)




Brak komentarzy: