poniedziałek, 25 maja 2009

Promocja

Przez lata słuchaliśmy z otwartymi ustami opowieści kolegów z drugiej strony wielkiej wody. Powiedzmy sobie szczerze czego im najbardziej zazdrościliśmy. Słonecznych plaż? Obcowania z możnymi tego świata? Kontaktu z Klientem? Nie. Tym co budziło największą zazdrość była firma otwarta 24h na dobę. Teraz towarzysz Lesław usłyszał nasze prośby. Dał nam możliwość popracowania do pólnocy. Każdy chętny może próbować zrobić małego-biłana. Radzę skorzystać. Taka okazja może się nie powtórzyć przez najbliższe dni, a może nawet tygodnie.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Powiedzmy sobie szczerze... Ciągle nam do nich daleko. Wszak oni mogą nie tylko pracować 24 h. na dobę ale również 7 ... dób w tygodniu. Dla nas - niestety - niedziela w SS to wciąż jednak "wyjątkowe wydarzenie"

Krupek pisze...

Prawdziwej promocji nie wypuszcza się z ręki. Więc ja byłem zobaczyłem zwyciężyłem. A kto zamykał promocje? Sam Faraon... Wrażenia bezcenne...

talib pisze...

No i dziś znowu okazja. Ale dzisiaj trzeba będzie spróbować pewnego fortelu (dziecinnie prostego zresztą). Przychodzimy na siódmą siedzimy na maksa. Tutaj zaczynają sie schody. Ale jest kilka strategii.
1. Chowamy się w pokoju telefonicznym (mini-łazience) wstrzymujemy oddech i przez dwie godziny nie poruszamy się. Po dwóch godzinach wykonujemy dowolny ruch. Alarm się włącza wpadają komandosi i wyprowadzają świeżo upieczonych małych biłanów czyli nas. UWAGA z racji małej powierzchni pokoju telefonicznego strategia raczej jednoosobowa.
2. Wykradamy magiczny telefon ze stolika architektów, chowamy się pod stolikiem łącząc się z amerykańskiej centrali dzwonimy na naszą recepcję i angielszczyzną prosimy o połączenie z genetyką. Potem udając Amerykanina bądź Hindusa zabawiamy Faraona rozmową przez 2h.

Anonimowy pisze...

Drogi Talibie robie to z przykroscia ale musze Cie zmartwic. Twoja strategia wykradniecia telefonu zostala skopiowana! Okolicznoscia lagodzaca moze byc jedynie to ze osoba ktora sie tego dopuscila jest z naaaajwyzszej polki (wyzej juz sie w naszej firmie zywicielce nie da!). Jakze wielkie bylo moje zdziwienie kiedy po powrocie z obiadu za 2,5$ do swojego boksu moje oczy zobaczyly samego CEO rozmawiajacego przez moj telefon! Bedac w szoku wywolanym tym co zobaczylam (i wstydem za balagan na moim biurku)pospiesznie opuscilam boks. Niestety ta strategia (ucieczki)nie mogla zostac uzyta ponownie gdy za pewnien czas ta sytuacja sie powtorzyla (czy moj telefon ma w sobie cos szczegolnego co przyciaga najwazniejszego z wieeeelu waznych tej firmy ?!). Jedynie co mi wtedy pozostalo to odpowiedz 'Yes' na pytanie czy ten telefon na pewno dziala.